poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Tajpej cz.1 (sztuka w dwóch aktach)

"To się musiało w końcu stać", jak śpiewała Republika, czyli... odwiedziliśmy tajwańską "stolycę" ;) A że miasto to niemałe (3 mln ludzi w mieście i 7 mln w aglomeracji), zatrzymamy się tutaj na dłużej. Dziś więc zapraszam na małe wprowadzenie i wizytę w Narodowym Muzeum Pałacowym, w kolejnym zaś odcinku przyjrzymy się innym atrakcjom miasta. Po Tajpej oprowadzać nas będą Agatka z Maciejami :)


 No to jedziemy ;)

Gwoli wyjaśnienia - powyższe zdjęcie zostało zrobione w autokarze, w którym człowiek siedząc czuł się jak pasażer biznes klasy w samolocie (może przesadzam, ale to dlatego że nigdy nie leciałem biznes klasą). W każdym razie siedzenia w autokarze prezentują się tak:

Każdy ma własny komputer, a kawę i ciastka zapewnia pokładowa stewardessa - powaga XD

Ale wróćmy do Tajpej. Miasto, jak to zwykle ze stolicami bywa, jest największym ośrodkiem kulturalnym, edukacyjnym i finansowym kraju. Założone zostało w  1708 roku, znacznie rozbudowane przez Japończyków, rozwinęło się szczególnie po tym jak Czang Kaj-szek w 1949 roku ustanowił je stolicą emigracyjnego rządu. Dziś miasto jest siedzibą prezydenta i rządu Tajwanu, swoje siedziby ma tu także wiele międzynarodowych korporacji. Komunikację w Tajpej ułatwia rozbudowana sieć metra, w pobliżu centrum znajduje się lotnisko, a  w niewielkim oddaleniu od miasta także centralny port lotniczy Tajwanu  - Taiwan Taoyuan Int. Airport. Klimat nieco różni się od tego jaki panuje w Kaohsiung ponieważ Tajpej leży w strefie subtropikalnej, więc jest trochę chłodniej (choć latem i tak nieznośnie gorąco). A teraz zapraszam na przegląd 臺北的特色 czyli cech szczególnych miasta ;)

Tajpej czyli... tłumy   

Tak tak, Tajpej jest przeludnione... przecisnąć się przez miasto w godzinach szczytu stanowi nie lada wyzwanie. Jeszcze lepiej jest na stacjach metra. Tam to nawet rodaków można spotkać. Ostatnio kiedy śpieszyłem się na przesiadkę, jedna nie-tajwańsko wyglądająca pani (wnioskuję po blond włosach), która wraz z koleżanką zablokowała mi drogę, powiedziała do swojej znajomej piękną polszczyzną "przepuść pana bo nie może przejść" :D Warto też wybrać się do Ximending. Jest to popularna, szczególnie wśród młodych Tajwańczyków dzielnica, pełna sklepów, butików i restauracji, wzorowana na słynnej Shibuya w Tokio. Ximending nigdy nie śpi i o każdej porze dnia i nocy natkniemy się tutaj na straszne tłumy (ja tam nie lubię tłoku ;))




Agatka chyba najlepiej się z nas wszystkich tutaj odnajdywała ;)


Tajpej czyli... zieleń

Co by nie mówić o mieście to jest zielone. Myślę nawet, że w mało której stolicy natrafimy na tyle zieleni,  drzew i innych palm, choć to nie powinno dziwić zważywszy na położenie Tajpej. Jest to w każdym razie bardzo miłe i niewątpliwie dodaje miastu uroku (czego niestety nie można powiedzieć o tutejszej architekturze).




Wiewiór???

Tajpej czyli... Hello Kitty

Wiadomo, że przypłynęła tutaj z Japonii. Wiadomo, że sterroryzowała miasto. Niektórzy nawet podejrzewają, że może być jednym z Wielkich Przedwiecznych (wtajemniczeni wiedzą ;)). Jedno jest pewne - trudno dzisiaj wyobrazić sobie Tajpej bez tej hmm... kotki :)



Tak... to jest bankomat XD
Mam tylko nadzieję, że nie wypłacają różowych pieniędzy ;)

Tajpej czyli... sztuka nowoczesna

Do stolicy ciągną artyści z kraju i zagranicy, prezentujący swoje "dzieła" sztuki i różne jej koncepcje, co niestety nie zawsze jest dobre, a już na pewno odciska się na psychice odbiorców. Zresztą zobaczcie sami.

Wbrew pozorom to ekspozycja stała, a nie z okazji Wielkanocy

To nie żart, co więcej tabliczka przy rzeźbie (nie wiem jak inaczej to nazwać) zawierała pytanie: "który piesek w niniejszej sytuacji jest najszczęśliwszy?" Jak myślicie??? XD

A skoro już jesteśmy przy sztuce, jednym z pierwszych miejsc, do którego kierują swoje kroki turyści jest Narodowe Muzeum Pałacowe - czyli największa i najsłynniejsza na świecie kolekcja dzieł sztuki chińskiej. W muzeum można podziwiać przeszło 650 tys. eksponatów, a wizyta w nim jest NAPRAWDĘ NIEZAPOMNIANYM PRZEŻYCIEM (tak tak panowie, to do Was te słowa :P).


Główny budynek muzeum



Maciej się cieszy, że już wyszedł :D

A tu nasza ekipa w pełnej krasie ;)

A jak to się stało, że większość dzieł chińskiej sztuki trafiła na Tajwan??? Otóż gdy wojna domowa w Chinach miała się ku końcowi, a komuniści zbliżali się do Pekinu, Czang Kaj-szek podjął decyzję aby wywieźć zgromadzone w Zakazanym Mieście eksponaty na Tajwan, gdzie po latach utworzono dla nich godne muzeum. Dziś możemy w nim podziwiać tysiące waz, wazoników, sztuk broni, biżuterii i innych okazów, liczących sobie niekiedy po kilka tysięcy lat. Muzeum zdecydowanie jest jednym z "must see" na Tajwanie.

Do przeczytania wkrótce!

2 komentarze:

  1. Ile było stopni, że byliście w KURTKACH???? :O

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe właśnie to aż niepodobne do Tajwanu, ale w Tajpej było tak około 15-18 stopni (zdjęcia zrobione pod koniec lutego) i ciągle lało (no to akurat nie dziwi ;)). Na szczęście w Kaohsiung pogoda była zupełnie inna - ciepło i słoneczko, więc można było na krótki rękaw paradować ;)

    OdpowiedzUsuń