piątek, 23 grudnia 2011

Wesołych Świąt!

W imieniu swoim i całego zespołu redagującego... no dobra, żartuję :) Kochani, chciałem Wam wszystkim życzyć Wesołych Świat Bożego Narodzenia, dużo miłości i ciepła nawet jeśli temperatury za oknem będą ujemne, bogatego gwiazdora i oczywiście duuuuuużo śniegu, bo zima jest fajna o ile jest śnieg ;) 



Na Tajwanie właściwie nie obchodzi się Świąt Bożego Narodzenia, chociaż globalizacja i tutaj zrobiła swoje  więc organizowane są świąteczne imprezy, a wystawy sklepowe dekorowane są choinkami, bombkami i innym świątecznym sprzętem. Co nie znaczy, że nie można sobie samemu zorganizować bardziej klimatycznej wigilii i tak właśnie robimy w naszym emigracyjnym gronie. Nawet u mnie w pokoju w akademiku zapanował świąteczny wystrój, a to wszystko dzięki moim rodzicom :)

Jest świąteczna szopka

I są świąteczne słodkości :)


A dzisiaj miłą niespodziankę sprawił nam uniwersytet przygotowując dla studentów chińskiego małe świąteczne przyjęcie. Była pizza, gra w głuchy telefon po chińsku i wymiana prezentów. Poniżej mała fotorelacja :)

Wesołych Świąt!

Jest i choinka :)


A to zdjęcie z Panią Tsai, moją fantastyczną nauczycielką od pisania i czytania chińskich znaczków :)

Szwedzko-koreańsko-japańska reprezentacja mojej grupy

I pozostali jej członkowie

A po prawej Yang laoshi :)

Tutaj z kolei z Panią Liu od zajęć z gramatyki :)

Zaraz będziemy grać w głuchy telefon

A od gwiazdora dostałem tajwańską wersję Monopoly :D

Trzymajcie się ciepło i do usłyszenia! :)

sobota, 17 grudnia 2011

Wyspa Cijin

Skoro Kaohsiung jest portowym miastem to czas wreszcie gdzieś pożeglować. Nie, na razie niezbyt daleko, tak coby nie stracić z widoku lądu :) Idealnym miejscem jest przybrzeżna wyspa Cijin, biegnąca równolegle do wybrzeża i stanowiąca coś w rodzaju naturalnego falochronu dla portu w Kaohsiung. Po krótkim rejsie promem docieramy na wyspę słynącą przede wszystkim z 3 rzeczy - latarni morskiej, plaży i ponoć najlepszych na Tajwanie owoców morza. Co prawda nawet przeszło trzymiesięczny pobyt na Tajwanie nie  przekonał mnie do tych osławionych owoców morza (choć są tu tanie jak barszcz), ale przyjrzyjmy się dwóm pozostałym miejscom. Na pierwszy ogień latarnia :)

Widok z promu zmierzającego na wyspę

I widok na samą wyspę w czasie wspinaczki na wzgórze, na którym mieści się latarnia

Kampus uniwersytecki widziany ze wzgórza

Wejście do portu

Hmm to zdjęcie wydaje mi się jakieś takie "śródziemnomorskie"

Latarnia została zbudowana przez brytyjskich inżynierów w 1883 roku jako odpowiedź na stale rosnącą liczbę okrętów zabijających do portu w Kaohsiung i potrzeby jakie się z tym wiązały. Początkowo była to konstrukcja z czerwonej cegły, następnie w 1916 została przebudowana przez Japończyków. Wieża ma oktagonalny kształt, przyziemie zaś miało imitować późny renesans. Latarnia nie jest zbyt wysoka, ale z racji tego że znajduje się na wzgórzu, doskonale sprawdza się w swojej roli, wskazując drogę znużonym żeglarzom przedzierającym się nocą przez wzburzone morze ;) 


Wewnątrz latarni możemy podziwiać oryginalny sprzęt :)


I zdjęcia innych latarni rozlokowanych wzdłuż wybrzeży Tajwanu


Zawsze kiedy tu jestem przypomina mi się "Latarnik" Sienkiewicza



Jeszcze raz rzut oka na wyspę z góry

Z latarni spacerkiem schodzimy w dół, aż do samej plaży. Po drodze mijamy taką ciekawą konstrukcję...

Czynszówka ;)

I wreszcie docieramy na miejsce. Piasek oczywiście ciemny, wulkaniczny i gorący tak że aż w stopy parzy. Jaka tam jest teraz temperatura w Polsce??? ;)



Tajwańczycy jak zwykle kąpią się w ubraniach ;)

I wrzucają się nawzajem do wody


Nie ma co chodzić po cudzych śladach, trzeba wytyczać własne ;)

Na horyzoncie morze a nad głową kokosy dojrzewające na wysokich palmach ;)



Wrócę tu jak dojrzeją, może któryś spadnie :)

Do usłyszenia!