niedziela, 5 lutego 2012

Wschodnie wybrzeże

Ostatnimi czasy więcej byłem poza Kaohsiung niż w mieście, a to z tego powodu, że mieliśmy trochę wolnego z okazji Chińskiego Nowego Roku :) Wraz ze znajomymi wykorzystaliśmy więc ten czas i wybraliśmy się na osławione wschodnie wybrzeże Tajwanu. A dlaczego osławione? O ile zachód wyspy to właściwie jedno wielkie miasto ciągnące się od północnego portu w Keelung, przez Tajpej aż do Kaohsiung, o tyle wschód jest regionem relatywnie słabo zamieszkałym, za to bogatym w potężne góry, piękne widoki i wschody słońca nad oceanem. Wschód Tajwanu zaczął się rozwijać dopiero gdy skomunikowano go z największymi miastami na zachodzie, zwłaszcza poprzez drogę, która przecina znajdujące się w centrum wyspy góry, dzięki czemu nie trzeba już było objeżdżać jej dookoła żeby dojechać do miast na wschodzie. Mimo wszystko podróż tam wciąż zajmuje sporo czasu. Wschód jest też znacznie bardziej narażony na trzęsienia ziemi, przez co i ludzi chętnych się tam osiedlać nie ma zbyt wiele. Za to widoki są pierwszorzędne, więc zapraszam na pierwszą część wycieczki na wschodnie wybrzeże. Najpierw do miasta Hualien i nad ocean :)

Czerwoną kropką zaznaczyłem Hualien, z Kaohisung to co najmniej 5 godzin jazdy pociągiem

Na początek rada dla wszystkich, którzy przyjadą na Tajwan na stypendium ;) W okresie Chińskiego Nowego Roku kupienie biletów na pociąg graniczy z niemożliwością, więc jak będziecie planowali podróż to kupujcie je z dużym wyprzedzeniem :)

6 rano, stacja metra, kierunek dworzec kolejowy w Kaohsiug a  następnie pociąg udający się do Hualien

Po 5 godzinach w pociągu docieramy wreszcie do miasta, które mnie osobiście od pierwszych sekund zachwyca a to z powodu tego co widać na horyzoncie :)

Oto Hualien :)

A żeby dobrze zacząć dzień to pierwsze kroki z Hostelu kieruję nad ocean.

Oczywiście po drodze dominują palmy :)

Jeszcze jakiś pamiątkowy kamień

I oto jest - Ocean Spokojny, chociaż spokojny to on tylko raczej z nazwy 

Jakieś 2 godziny wcześniej było słonecznie i gorąco, a tu nagle zrobiło się burzowo i chłodno



Oczywiście nie mogło zabraknąć spróbowania miejscowych specjałów, więc wybraliśmy się na bardzo specyficzne pierogi jakie można tu dostać.

Bardzo sycące :)

I na małe zwiedzanie miasta. Ot na przykład tutejszych świątyń.






Dziś Hualien jest jednym z ważniejszych portów na Wschodzie Tajwanu. Miasto jest małe (jak na tutejsze standardy) gdyż ma około 100 tysięcy mieszkańców, co mi osobiście bardzo odpowiada, bo można odpocząć od hałasu i pośpiechu jaki jest w Kaohsiung. W XVII wieku kolonizatorzy z Hiszpanii próbowali tu wydobywać złoto, a Chińczycy zaczęli się osiedlać dopiero w drugiej połowie wieku XIX. W okolicznych górach żyła wtedy spora społeczność aborygenów, których zresztą ciągle można tam spotkać, zwłaszcza na terenie parku narodowego Taroko. Właśnie ten park narodowy jest głównym punktem wizyt większości turystów w Hualien, którzy w mieście urządzają sobie bazę wypadową. Z nami było podobnie więc w następnym odcinku zapraszam na wizytę w Taroko ;)

Pojedziemy w tym kierunku :)

A tymczasem do usłyszenia!

4 komentarze:

  1. Siema Pawel! Tutaj Kamil :) o Twoim blogu dowiedzialem sie jakis czas temu ale teraz dopiero dostalem link od Ekuna i moge zobaczyc czastke tej pieknej bajki, w ktorej Ty juz jakis czas jestes :) moje szczere gratulacje, bo widac, ze odnalazles swoja nisze na ziemi i z pasja dzielisz sie swoimi spostrzezeniami, fotografiami i tym co Cie spotyka:) pozdrawiam serdecznie i sorry ze w komentarzu, ale w inny sposob nie moglem Cie "zlapac" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hey siema Kamilu, dzięki wielkie :) Ciekaw jestem co tam u Ciebie słychać, napisz do mnie na maila (oter-jr@wp.pl) to pogadamy :) Do usłyszenia :)

    OdpowiedzUsuń